Gościnnie o książkach – Artur Zagała o „Shantaram”


Gościnnie o książkach, Książki / niedziela, 27 września, 2020

Wszyscy książkoholicy to w jakimś stopniu samotne dusze, ponieważ sam proces czytania odbywamy bez towarzystwa. Lecz wymiana wrażeń, nagromadzonych myśli w tracie i po lekturze, czyni ten proces bardziej emocjonującym i prawdziwym. Ciężko jest pozostać bezstronnym i oceniać książki jak krytycy literaccy. I to właśnie jest najciekawsze: rozmowy o książkach z innymi czytelnikami. Choć bezpośrednia interakcja osób czytających jest obecnie ograniczona (jak wszelkie spotkania odbywające się poza siecią) to warto wymieniać się poglądami  o perełkach (i rozczarowaniach).

Stąd pomysł na nowy cykl na moim blogu „Gościnnie o książkach”. Choć zwykle takie współprace obejmują jedynie krąg ludzi powiązanych z literaturą w sposób zawodowy to postanowiłam złamać ten schemat. Jako pierwszy prezentuję Wam tekst Artura Zagały, z którym na co dzień pracuję w jednej firmie (daleko nam do książek w tym, co robimy). Rozgośćcie się i poczytajcie o emocjach związanych z lekturą „Shantaram”.

Czy zdarzyło się Wam kiedyś zakochać od pierwszego wejrzenia? Być pewnym, że to ten jedyny, albo ta jedyna już po kilku minutach rozmowy? A może przeżyliście coś takiego oglądając film lub czytając książkę? Odczuwaliście całkowite zaangażowanie od pierwszych minut ekranizacji lub od pierwszych stron lektury? To przekonanie, już na początku przygody, że natknęliście się coś wyjątkowego. Ja doświadczyłem takiego uczucia czytając „Shantaram” autorstwa Gregory’ego Davida Roberts’a.  Kiedy Ania zapytała mnie, czy chciałbym napisać recenzję książki na jej bloga, od razu pomyślałem o tym tytule, który niedawno skończyłem i który bezdyskusyjnie trafił na listę moich ulubionych książek.  

Powieść inspirowana jest prawdziwymi wydarzeniami z życia samego autora. Po ucieczce z australijskiego więzienia, z fałszywymi dokumentami, bohater książki wyjeżdża do Indii. Bombaj, który miał być tylko przystankiem w drodze do Niemiec staje się jego domem na 10 lat. Lin – bo takie imię przyjmuje, będąc w Indiach nasz bohater – zakochuje się w tym mieście. Przechodzi tam swoistą przemianę duchową, spotyka prawdziwą miłość, poznaje życie miasta zarówno w bogatej, turystycznej części Bombaju, jak i w slumsach, do których trafia, gdy kończą mu się pieniądze. Angażuje się w handel narkotykami, fałszywymi paszportami, walutą. Z powodu przyjaźni wyjeżdża na wojnę w Afganistanie, gdzie ma pomóc w walce z wojskiem rosyjskim. I to wszystko na ośmiuset stronach książki, od której nie sposób się oderwać, kiedy już się po nią sięgnie. Książka wypełniona jest również wątkami filozoficzno-religijnymi, niezwykle ważnymi w tyglu kulturowym, którym są Indie.

„Shantaram” jest powieścią wielowątkową, w niezwykły sposób opisującą Indie, ich problemy, zalety i wady. Po lekturze tej książki zaczyna się marzyć, żeby tam pojechać. Zobaczyć Bombaj, którym zachwyca się bohater, poznać serdeczność miejscowych ludzi i sprawdzić, czy naprawdę tak wiele różnych kultur może żyć ze sobą w jednym miejscu. Zobaczyć świat oczami mieszkańców slumsów i zastanowić się, czy to rzeczywiście my jesteśmy szczęśliwi żyjąc w cywilizowanym kraju we względnym dostatku, czy oni, którym być może brakuje pieniędzy, ale mają coś o wiele ważniejszego. Można również zastanowić się nad ludzką moralnością, która w świetle zupełnie innej filozofii, niż nasza europejska, jest w stanie całkowicie zmienić ocenę innego człowieka.

Oczywiście ja nie jestem obiektywny w swojej ocenie, bo czy może być obiektywny ktoś kto się zakochał? Wiadomo nie od dziś, że ktoś zakochany widzi tylko zalety, a wady zupełnie dla niego nie istnieją. Dlatego jestem ciekawy opinii innych osób, które również przeczytały tę książkę. Być może ktoś przeczytał „Shantaram” i jest rozczarowany, lub książka zupełnie nie przypadła mu do gustu? Na szczęście każdy ma swój indywidualny osąd, co czyni świat lepszym. Bo cóż poczęły by brunetki, gdyby wszystkim podobały się tylko blondynki. I gdzie podzialiby się niebieskoocy mężczyźni, gdyby kobiety zakochiwały się tylko w oczach brązowych.

Jak jest z Wami? Macie w swoim planach czytelniczych „Shantaram” czy jesteście po lekturze? Ja ze swojej strony chciałabym jeszcze raz serdecznie podziękować Arturowi za podzielenie się opinią o tej pozycji. Może nawet w końcu po nią sięgnę…

Tytuł:  Shantaram

Autor: Gregory David Roberts

Tłumaczenie: Maciejka Mazan

Wydawnictwo: Marginesy

Ilość stron: 800

Data wydania: 17 lutego 2016

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *