Dziesięć książek w dwa miesiące


Książki, Podsumowania książkowe / poniedziałek, 15 marca, 2021

Musiałam na chwilę zniknąć i tym wpisem staram się wrócić na bloga po ponad miesięcznej przerwie. Wracam z podsumowaniem stycznia i lutego, czyli z dziesięcioma książkami, które udało mi się w tym czasie skończyć. Postaram się maksymalnie streścić, żebyście nie zasnęli do końca wpisu.

Przeczytane w styczniu:

  • „Wymazani z pamięci” Piotr Borlik wydawnictwo Prószyński i S-ka

Jeżeli jesteście ze mną dłużej to zapewne wiecie, że czytam każdą powieść Borlika wydawaną przez Prószyński i S-ka (bez wyjątku). O „Wymazanych z pamięci” mogliście poczytać w osobnym wpisie, a tutaj jedynie pragnę zaznaczyć, że jeżeli lubicie kryminały z wątkiem psychologicznym to bierzcie się do czytania.

  • „Zawód copywriter. Zacznij zarabiać na pisaniu” Marcin Cichocki wydawnictwo Onepress

Pozycja obowiązkowa dla każdego, kto publikuje treści w sieci, a szczególnie dla osób chcących pogłębić swoją wiedzę. Cichocki w profesjonalny, ale jednocześnie zajmujący sposób opowiada o copywritingu, zaczynając od jego historii i rodzajów, przez narzędzia potrzebne w pracy, aż po kontakt z klientem. Dla laików, ale też dla profesjonalistów chcących poznać trendy i odświeżyć posiadaną wiedzę.

  • „Synapsy Marii H.” Hanna Krall wydawnictwo Literackie

Skondensowany styl pisarki, który uwielbiają całe rzesze czytelników, w opowieści o pamięci i zapominaniu. Czy mnie ta historia dwóch Marii zawieszonych w różnych, traumatycznych doświadczeniach, uwiodła? Niestety nie. Choć całość obejmuje jedynie 112 stron to czułam się podczas lektury pogubiona. Może to po prostu był dla mnie zły czas na lekturę tej pozycji.

  • „Osiecka. Nikomu nie żal pięknych kobiet” Zofia Turowska wydawnictwo Marginesy

Ciekawa biografia Agnieszki Osieckiej, którą mogłam wysłuchać w formie audiobooka, dzięki korzystaniu z Legimi. Turowskiej udało się dotrzeć do całej masy osób, co pozwoliło na stworzenie szerszego obrazu kontrowersyjnej artystki. Nie jest to lektura wybielająca Osiecką, pokazuje wiele elementów jej życia, ale nie dorzuca argumentów osobom, które nie szczędziły jej krytyki. I polecam właśnie jej przesłuchanie, ponieważ w lekturze może momentami męczyć wielogłosem.

  • „Ballada ptaków i węży” Suzannne Collins wydawnictwo Media Rodzina

W czasach nastoletnich zaczytywałam się w trylogii Igrzysk Śmierci i w wydanym po latach prequelu pokładałam duże nadzieje. Niestety zawiodłam się, ale głównie przez naprędce przygotowane polskie wydanie. Zabrakło dobrej redakcji i porządnej korekty, lecz sama opowieść o młodości prezydenta Snowa wciąga, ale pozostawia niedosyt. Liczyłam na większe zagłębienie się w historię Panem, zaś dostałam opowieść o początkach wysokobudżetowych Igrzysk Śmierci. Czy polecam? Umiarkowanie, lecz można przeczytać z czystej ciekawości przemiany Coriolanusa.

  • „Neurolożka. Piękny umysł, który się zgubił” Barbara K. Lipska wydawnictwo Agora

Niesamowita historia znanej amerykańskiej neurolog polskiego pochodzenia, która zachorowała na raka mózgu. Jak to jest znać wszystkie objawy i nie rozpoznawać ich u siebie? W książce Lipska opowiada jak poradziła sobie w obliczu destrukcyjne choroby i czy wiedza na temat mózgu uchronił ją przed objawami przypominającym demencję i schizofrenię. Całość została napisana w ciekawy sposób, zwracający uwagę nie tylko na problemy chorej, ale też jej otoczenia. Na pewno warta uważniej lektury.

  • „Do trzech chłopów sztuka” Marta Obuch wydawnictwo Filia

Bardzo lubię komedie kryminalne i najnowsza pozycja Marty Obuch idealnie trafiła w mój gust. Kiedy Matylda odkrywa zdradę męża i postanawia zmienić tryb życia oraz zacząć się łajdaczyć to niestety jej plan pokrzyżuje małżonek. Ktoś postanowił go zabić i cóż z tego? Kobieta bardziej jest zainteresowana jego śmiercią z zawodowej ciekawości niż z chęci odnalezienia osoby, która ją wrabia. U Obuch co postać to barwniejsza osobowość i choć pewne schematy widać sięgając po kolejną jej powieść to w tym przypadku autorka robi to bardzo zręcznie.

Przeczytane w lutym:

  • „Tuż za ścianą”  Louise Candlish wydawnictwo Muza

Wiele było zachwytów nad tym thrillerem, jednak mnie on wciągnął mniej niż się tego spodziewałam. Gdy na uporządkowaną podmiejską ulicę wprowadza się nowy kłopotliwy sąsiad to może się wiele zmienić w stosunkach sąsiedzkich. A gdy jeszcze ktoś ginie to zaczyna się wywlekanie wszystkich brudów, także w obrębie poszczególnych rodzin. Czy harmonijna dotąd ulica to tylko przykrywka? Dla mnie historia była pogmatwana, momentami bardzo sztampowa w kreowaniu bohaterów i zbyt mało zaskakująca.

  • „Kraj nie dla wszystkich. O szwedzkim nacjonalizmie” Wiktoria Michałkiewicz wydawnictwo Poznańskie

Książka niezwykle ciekawa, ale częściowo rozmijająca się z tematem. Autorka przyjęła zbyt szeroką perspektywę spojrzenia na szwedzką mentalność oraz stosowała za duże przeskoki czasowe i tematyczne w swoim wywodzie. Przez takie podejście do tematu rozmijamy się ze szwedzkim nacjonalizmem, bo więcej jest tu o migracjach i poszczególnych bohaterach niż o korzeniach ruchu. Mnie w przesłuchanym audiobooku najbardziej zainteresowała kwestia Instytutu Karolinska, tego w jaki sposób komplementowano eksponaty i jak patrzono na populację. Moim zdaniem autorka próbowała przemycić za dużo w jednej książce, choć potencjał był bardzo ciekawy.

  • „W cieniu Babiej Góry” Irena Małysa wydawnictwo Mova

Tym razem debiutancki kryminał, który mogę polecić z czystym sercem. Akcja toczy się w dwóch osiach czasowych: współczesnej i po katastrofie lotniczej 1969 roku w okolicach Zawoi. Autorka stworzyła ciekawych bohaterów na czele z Baśką Zajdą, współprowadzącą śledztwo w sprawie zabójstwa swojej koleżanki. Mamy tu nieoczywiste rozwiązania, zaskakujące elementy układanki, gwarową mowę (w niektórych momentach wstawki były odrobinę wymuszone) i otwarte spojrzenie na sprawy dotąd „zamiatane pod dywan” w mniejszych miejscowościach. Warto przeczytać, szczególnie, że całość jest zręcznie napisana.

Te dwa miesiące nauczyły mnie jednego: trudno zakładać z góry jak wiele uda się przeczytać. Czasem warto dać sobie przestrzeń bez ciśnienia.  A jak Wam poszło czytanie na początku roku? Coś wartego zapamiętania?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *