Muszę przyznać, że w tym zakończonym niedawno 2024 roku czytałam dużo, ale też wśród tych przeczytanych przeze mnie tytułów sporo było po prostu rozrywką lub oderwaniem od codzienności. Udało mi się spośród tych 115 skończonych tytułów (tak, czytałam w każdej wolnej chwili) wybrać parę godnych polecenia. Jeżeli jesteście ciekawi co najbardziej zapadło mi w pamięć zapraszam do lektury!
Jest pare kategorii, które królowały u mnie w zeszłym roku i chyba już nikogo to nie dziwi. Przez moje ręce i słuchawki (uwielbiam audiobooki) przewinęła się niezliczona liczba lepszych i gorszych krymiałów oraz thrillerów. Cóż poradzę, że uwielbiam w głowie rozwiazywać zagadki i śledzić poczynania niebezpieczych bohaterów… I w tej kategorii muszę wyróżnić dwa tytuły zagraniczne „Sprawę Rachel Price” Holly Jackson oraz „Insomnię” Sarah Pinbrough. Od obu tytułów nie mogłam się oderwać i czułam ciarki na plecach podczas lektury. Realne zagrożenie, przyspieszony oddech i demony przeszłości czyli to, co lubię w thrillerach. Było w nich coś ożywczego, a w tej kategorii bardzo trudno mnie zaskoczyć. Za to z polskiego poletka na ukłony zasługuje Małgorzata Starosta i jej „Smugi”. To słuchowisko (bo ten format wybrałam na Legimi) było dla mnie pierwszym zetknięciem z taką formą. Początkowo nie mogłam się skupić słysząc wszystkie te dodatkowe dźwięki, bo niestety nie wychowałam się na słuchowiskach radiowych), ale muszę przyznać, że ta forma ma o wiele większą siłę uderzeniową. Historia nierozwiązanej dotąd prawdziwej zdrodni wciąga, nie daje prostych odpowiedzi i pokazuje polskie realia. Wbija taki przysłowiowy kołek w serce. Długo myślałam o tej historii, analizowałam powiązania i jestem wdzięczna Autorce za przybliżenie tej sprawy sprzed lat.
Małgorzata Starosta potrafi nie tylko trzymać czytelników w napięciu, ale też tworzyć świetne komedie kryminalne. Od lat, gdy tylko potrzebuję dobrej rozrywki, sięgam po ten gatunek i muszę przyznać, że Autorce udaje się mnie rozbawić (a mam dość specyficzne poczucie humoru) i zapewnić mi parę godzin oderwania od codzienności. W tym roku muszę docenić jej „Gdzie są moje zwłoki?” oraz „Komu zginął trup?”, bo Jeremi Organek lekarz medycyny sądowej i jego absurdane przygody to jak miód na moje serce.
Chyba już czas by przejść do fantastycznych książek, które zapamiętam na dłużej… a muszę przyznać, że w tym roku wybierałam raczej lekką fantastykę, a nie złożone sagi. I tu moja wielka miłość czyli dwa kolejne tomy serii Necrovet Joanny W. Gajzler. Klinika weterynaryjno-nekromatyczna dostarcza kolejnych przygód i zaznajamia nas z przeróżnymi bardzo pomysłowymi zwierzętami oraz bytami magicznymi. Wielkim plusem jest lekkie pióro Autorki i znajomość weterynarii, dzięki czemu całość nie jest kompletnie „odklejona”. Poza tym jak tu nie lubić Florki i Bastiana?! Dobra zabawa murowana!
Wszystkich, którzy mnie znają, pewnie nie zaskoczy wybór kolejnej książki… A mowa o „Moja przyjaciółka śmierć. Kulisy zawodu grabaża” czyli wywiad z Robertem Koniecznym. Ile tu jest wiedzy i „smaczków” z pracy tych często przemilczanych świadków śmierci. Konieczny swoimi opowieściami wciąga, ale i szokuje. Ale co najważniejsze edukuje w sposób łatwy do przyswojenia. Jeżeli chodzi o non-fiction to mam Wam do polecenia jeszcze świetny reportaż z wydawnictwa Czarne „Tu jest teraz twój dom. Adopcja w Polsce” Marty Wroniewskiej. Temat niełatwy, bolesny i trudny do opisania, jednak Autorce udało się go uchwycić dość kompleksowo. Mamy tu przeróżne historie, czasem wyciskające łzy, czasem po prostu napawające odrobiną nadziei. A co chyba najbardziej kluczowe w reportażu, możemy sami wyrobić sobie opinię i przyjrzeć się adopcji pod wieloma kątami. Zdecydowanie warto!
I na koniec zestawienie zostawiłam prawdziwą perełkę… I tu wchodzi cały na biało… Jakub Małecki i jego „Korowód” czyli moim zdaniem prawdziwe mistrzostwo prozy. Autor żągluje emocjami, wyrywa z nas bebechy i oddaje czytelnikom swoją najbardziej osobistą powieść. Kim byłby Jakub Małecki bez swojej historii opowiedzianej w taki sposób, że czułam jakbym tam była i aż oddech mi przyspieszał gdy opowiadał o tragicznej historii mającej korzenie gdzieś głęboko w historii i traumie. I choć rzadko wracam ponownie do przyczytanych książek to „Korowód” na pewno czeka na kolejną lekturę, bo wiem że wiele mi uciekło podczas tego pierwszego emocjonalnego czytania.
Kolejny ciekawy czytelniczo rok za mną i już zacieram ręce na kolejne stosy. Może czytaliście którąś z książek, o których pisałam? Albo może chcielibyście mi polecić swoje perełki?
To co? Od jakich lektur zaczęliście 2025? Ja już skończyłam cztery książki… a półki tych jeszcze nieprzeczytanych wręcz się uginają pod ciężarem kolejnych pozycji.