Kiedy na przestrzeni lat giną dzieci i nagle odnajduje się szesnaścioro z nich w Gdańsku, identycznie ubranych i nic niepamiętających to wiadomo, że coś się dzieje. Piotr Borlik w najnowszej książce „Wymazani z pamięci” bawi się z czytelnikami w psychologiczne gierki i nie stroni od zagadek.
Na pierwszy rzut oka historia zawarta w powieści wydaje się nad wyraz intrygująca. Dzieci są w bardzo różnym wieku, odnalazły się po różnym czasie od zniknięcia i nie pamiętają tylko okresu porwania. A gdyby do tego dorzucić fakt, że panicznie boją się ciemności i wręcz agresywnie reagują na odcięcie światła to podejrzewamy je o bardzo głęboką traumę lub manipulacje porywaczy prowadzące do zmian osobowości.
Jednak autor bardziej skupia swoją uwagę na najbliższych naszych odnalezionych i trochę przez to traci część zainteresowania odbiorcy. Bo jak można sobie poradzić, gdy dziecko znika na siedem lat, a życie ułożyliśmy sobie na nowo? Albo jak w przypadku Karoliny tkwimy w chęci zemsty i dorwania każdego, kto mógłby być podejrzany o uprowadzenie i molestowanie najmłodszych? Autor w kwestii przedstawienia rodzin odrobił zadanie domowe z psychologii. Lecz czy tyle samo uwagi poświęcił psychologii ofiar? Niestety nie.
Piotr Borlik po raz kolejny pokazuje, że potrafi zręcznie zaplatać wątki, by dojść do zaskakującego rozwiązania zagadki. Od powieści trudno się oderwać, język jest łatwy w odbiorze i dostosowany do postaci. Nie leje się tu krew, nie mamy scen przesyconych brutalnością, lecz tym razem autor daje nam thriller psychologiczny skupiony na innych aspektach niż początkowo można by zakładać. Ja się nie zawiodłam, lecz muszę przyznać, że spodziewałam się po tej pozycji czegoś innego (bardziej nowatorskiego). Co do zakończenia: po przeczytaniu musiałam usiąść i posplatać w głowie wszystkie elementy, które wcześniej wydały się mało ważne. Dla mnie to wielki plus powieści Borlika, ponieważ pokazuje warsztat autora.
Główna akcja „Wymazanych z pamięci” toczy się w Bydgoszczy i doceniam to w jaki sposób autor wplótł krajobraz miasta w swoją opowieść (w tym przypadku wsparcie finansowe przy powstawaniu książki nie zniechęca czytelnika). Dla Arka, brata siedemnastoletniego Pawła, ulice stanowią ważny element wspomnień. To jego historia przemówiła najmocniej do mojej wyobraźni, ponieważ patologiczna rodzina z której się wywodził, wyrwanie się z przeszłości i wspomnień o zaginionym bracie było ważnym elementem jego dorastania. Jego brat po odnalezieniu był w tym samym wieku, co on gdy chłopaka porwano i wiedział, że spotkanie po latach nie będzie łatwe. A własne problemy nie ułatwiały mu rozgryzienia zagadki milczenia Pawła. Z zapartym tchem śledziłam to jak dwudziestojednoletni Arek poradzi sobie z nawarstwiającymi się wyzwaniami. Komu będzie mógł wierzyć i kto stanie po jego stronie?
„Wymazani z pamięci” są dla mnie przede wszystkim dobrze napisaną powieścią o odnajdywaniu się w nietypowej sytuacji. O radzeniu sobie z traumą, próbach odnalezienia sposobu na dalsze życie i konfrontacji z obcością najbliższych. Powieść nie jest idealna, przedstawia inne części historii niż można by zakładać czytając zapowiedzi. Czy przy tym traci na wartości? Zdecydowanie nie. Piotr Borlik przedstawia złożoną historię z zaskakującym zakończeniem i skłania do refleksji.
Tytuł: Wymazani z pamięci
Autor: Piotr Borlik
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Ilość stron: 392
Data wydania: 13 październik 2020
https://www.empik.com/wymazani-z-pamieci-borlik-piotr,p1250641346,ksiazka-p
To była moja pierwsza książka Piotra Borlika, więc nie podchodziłem do niej z żadnymi oczekiwaniami wobec autora.
Muszę przyznać, że książka bardzo mi się podobała. Ciekawie skonstruowana fabuła, kilka dobrze opisanych bohaterów, w zupełnie innych sytuacjach życiowych, połączonych tą samą tragedią, zaginięciem kogoś bliskiego. Kreując różnych bohaterów, autor mógł pokazać też różne reakcje i oczekiwania wobec odnalezionych dzieci.
Fabuła jest dość niestandardowa, bo tak jak wspominasz, czytając raczej spodziewasz się, że historia pójdzie inną drogą. To duży atut książki.
Jeśli chodzi o braki w opisie psychologi ofiar, to dochodząc do zakończenia wydaje się to celowy zabieg. Gdyby autor skupił się bardziej na ich przemyśleniach to dużo szybciej doszlibyśmy do tego, co z nimi się działo przez te kilka lat. A opisując ich losy z perspektywy ich rodzin, poruszamy się w oparach tajemnicy, której nikt nie może poznać, przed finałem historii.