Jak pewnie część z Was zdążyła się zorientować, pochodzę z pięknej Gdyni. Przy okazji mojego ostatniego urlopu udało mi się odpocząć w tym „mieście z morza i marzeń”, co skłoniło mnie do refleksji dotyczącej odkrywania uroków rodzinnych zakątków. I dla tych, którzy jeszcze nie wiedzą, co przyciąga do tego miasta, jest dzisiejszy tekst.
Z czym kojarzy Wam się Gdynia? Ze sportową Arką Gdynia, z plażą, z Trójmiastem czy modernizmem? Odpowiedzi może być wiele, ale tym razem chciałabym Wam opowiedzieć o letnim wypoczynku i kulturalnej stronie tego miejsca.
Przy obecnie panujących w Polsce temperaturach, taniej jest wybrać Trójmiasto niż np. francuską Riwierę, a opalić się można równie skutecznie. Osobiście nie należę do osób uwielbiających wygrzewać się godzinami na plaży (ot, paradoks!), ale gdyńskie plaże darzę miłością niezmienną. A do wyboru są więcej niż trzy plaże, z czego najbardziej popularne są miejska, tzw. dzika oraz przy redłowskim molo. Wszędzie morze szumi równie pięknie, a do tego otaczająca przyroda oraz dopasowane do klimatu restauracje, kawiarnie oraz browar mogą umilić nie tylko dni, ale też wieczory.
Dla mnie najprzyjemniejszy jest po prostu odpoczynek nad morzem, szum fal kojący moje nerwy oraz spotkania z ciekawymi ludźmi. Gdynia jest idealnym miejscem dla osób z dużych miast poszukujących odpoczynku, ale bez „oderwania się od cywilizacji”. Bo przecież można usiąść w kawiarni takiej jak np. F. Minga lub Domek Żeromskiego i przy mrożonej kawie lub pysznym deserze, tworzyć teksty, czytać książki lub po prostu zapatrzyć się w błękit fal. Mi podczas takich spokojnych chwil towarzyszyła najnowsza książka od Olgi Rudnickiej wydana przez Prószyński i S-ka. Wakacyjnie, niezobowiązująco i przede wszystkim wciągająco, czego chcieć więcej podczas urlopu.
Gdynia dopasowana jest do rodzin, osób samotnych, ale też jest dobrym miejscem na wypady ze znajomymi. Bo gdzie najlepiej wybrać się na letnią, wieczorną posiadówkę niż na plażę? Można zabrać gitary, ale najważniejszy jest dobry humor. Miasto nie jest tak imprezowe jak Sopot czy pełen pubów Gdańsk, ale moim zdaniem jest to wręcz urok tego miejsca, ponieważ mniej spotkamy tu osób pod wpływem różnych substancji. Bezpieczniej i bliżej do plaży z centrum miasta (oraz wszelkiej komunikacji).
A jeśli podczas urlopu szukacie czegoś więcej niż oderwania od codzienności i błogiego nic nie robienia to polecam zainteresowanie się kulturalną odsłoną tego miasta. Któż nie słyszał o Teatrze Muzycznym im. Danuty Baduszkowej? Od wielu lat niezmiennie wracam na kolejne przedstawienia i zachwycam się od nowa. W obecnym repertuarze zostało mi zaledwie parę przedstawień do obejrzenia, ale wśród moich ulubionych mogę wymienić Ghost (na który zabrałam rodziców), Notre Dame de Paris (jeden z prezentów na urodziny) czy Grease. Teatr Muzyczny obudził moją miłość do różnorodnych przedstawień, dopracowanych w każdym szczególe, zapierających dech w piersiach scenografią, grą aktorską oraz choreografią. Nogi same się rwą do tańca podczas oglądania np. Grease, a numery akrobatyczne wykonywane w Notre Dame de Paris zostają długo w pamięci. Trzeba przyznać, że teatr stara się zapewnić różnorodność repertuaru, przy utrzymaniu wysokiego poziomu wystawianych sztuk( co wcale nie jest obecnie tak oczywiste). Ponadto Gdynia dysponuje Studium Wokalno-Aktorskim oraz Gdyńską Szkołą Filmową, co stanowi zaplecze dla kolejnych utalentowanych osób, które pozostaną na deskach teatrów lub odnajdą się w nowocześniejszych źródłach przekazu.
Gdynia ma w moim przekonaniu wiele „twarzy”, tylko trzeba dobrze się jej przyjrzeć. Dla mnie jest to miejsce powrotów i odnajdywania spokoju. Od paru lat miasto zaczęło się znów bujnie rozwijać i za każdym razem zaskakuje mnie czymś nowym, lecz nie traci swojego lekkiego, nadmorskiego klimatu.
P.S. Jeżeli ktoś miałby ochotę przekonać się czy joga jest dla niego to w ramach Gdyńskiego Poruszenia można wybrać się na bezpłatne zajęcia w każdy wtorek.