„Umrzesz, kiedy umrzesz” czyli początek kolejnej trylogii Angusa Watsona


Książki / sobota, 16 marca, 2019

Przygodowe fantasy to świetny sposób na oderwanie się od codzienności, czy początek nowej trylogii Angusa Watsona zasługuje na uwagę warto się przekonać sięgając po „Umrzesz, kiedy umrzesz”. Wikingowie, wir bitwy, rozłupywane czaszki i wojowniczki, o wzbogaconych magią mocach… czego chcieć więcej od rozrywkowej literatury.  

Angus Watson dał się poznać polskim czytelnikom poprzez trylogię Czasu Żelaza, wydawaną od 2015 roku i muszę przyznać, że uwielbiałam jego pierwszą serię fantasy. Prócz licznych recenzji oraz możliwości zadania parunastu pytań autorowi, by czytelnicy mogli poznać bliżej jego sylwetkę, gdy jeszcze istniał portal Miasto Kultury patronujący całej serii również prywatnie byłam zagorzałą propagatorką trylogii Czasu Żelaza. A że w tamtym czasie pracowałam w księgarni i byłam „panią od fantastyki” (traktowałabym o określenie z bardzo dużym przymrużeniem oka) to udało mi się zainteresować tymi książkami większą liczę osób niż zasięg mojego obecnego bloga. Ale czy kolejna seria przejdzie próbę? Czy pierwszy tom z „Na Zachód od Zachodu” zaskoczył mnie równie pozytywnie, co wcześniejsze publikacje przetłumaczone na język polski? O moich wrażeniach po lekturze pierwszego tomu, możecie przeczytać w dalszej części tekstu.

Zaczynając od początku: Angus Watson przedstawia nam historię mieszkańców Harówki, a także owslanek wysłanych przez Łabędzią Cesarzową Ayannę by zabić mieszkańców wioski. Harowianie od blisko stu lat mieszkali nad Słodkim Morzem Olafa, nie przekraczając swoich ziem, ponieważ skrælingowie dostarczali im wszystkiego czego potrzebowali i sami nie mogli stworzyć lub wyhodować.  Jednak, gdy podczas kolejnego tingu mały Ottar Niemowa przepowiada, że muszą wyruszyć na Łąki i opuścić swoje ziemie… to wszyscy zebrani wiedzą, że jakaś epoka się dla nich kończy. A że wszystkie plemiona wokół dostały rozkaz zabicia grzyboludów (bo tak byli nazywani) to pogoń depcze im po piętach. Co wydarzy się podczas ich wędrówki? Z kim przyjdzie im się mierzyć? I jak szybko owslanki obdarzone magicznymi zdolnościami dogonią Harownian?

Powieść została stworzona na kanwie zapisków historycznych, mówiących o wikingach, którzy w swoich podróżach dotarli aż do Nowej Funlandii. Podczas lektury od razu się orientujemy, że Harowianie są wzorowani na wikingach, ponieważ opis ich wyglądu, broni jaką się posługują oraz zwyczajów i wierzeń jest dość jasnym sygnałem. Watson wśród mieszkańców Harówki stworzył cały wachlarz osobowości, włącznie z naszym Finnbogim, który chciałby należeć do hirdu, ale jest tak nieporadny, że nawet jego przybrana ciotka nie wie co z nim zrobić. Trzeba ponadto przyznać, że autor włożył sporo pracy w tworzenie ciekawych plemion, które spotykają na swojej drodze nasi bohaterowie.

„Umrzesz, kiedy umrzesz” jest powieścią fantasy, którą pochłania się strona po stronie i przy swoich gabarytach (677 stron) nie nuży. Choć w porównaniu do „Czasu żelaza” wypada mało widowiskowo i różnorodnie, to warto zatopić się w lekturze. Angus Watson nie szczędzi nam opisów walk (bardzo plastycznych), otaczającej bohaterów przyrody (na szczęście nie jest to ta sama kategoria, co „Nad Niemnem) i w humorystyczny sposób pokazuje relacje międzyludzkie w sytuacjach na pograniczu życia i śmierci. Muszę tylko uprzedzić, że nie jest to lektura dla czytelników oburzających się na liczne wulgaryzmy w tekście, mnie to jednak nie razi, ponieważ pasuje do konwencji powieści. Nieraz zdarzyło mi się śmiać pod nosem z dialogów, godnych prawdziwych wikingów.

Mocnym punktem książki jest przedstawienie wielu różnorodnych plemion, ale nie faworyzowanie tylko jednego z nich. W „Umrzesz, kiedy umrzesz” poprzemycane są ważne wartości, takie jak równość i poszanowanie dla inności, czego doskonałym przykładem może być fragment: „ – To naturalne i przyjemne demonizować tych, którzy wyglądają i zachowują się inaczej od nas, Sinsinawo, ale to również oznaka ignorancji i niedojrzałości. Dziwi mnie, że jeszcze z tego nie wyrosłaś.” Jak zawsze celnie, ale nie pompatycznie.

Pierwszy tom trylogii jest ewidentnie fragmentem większej całości, jest podróżą wprowadzającą czytelnika do świata Harowian, albo plemienia Wotan (warto dowiedzieć się w trakcie lektury jak zmieniali się bohaterowie podczas tych ciężkich chwil, co ich scalało, a co dawało im nową tożsamość). Magia, którą dawkuje nam autor, pod koniec powieści zaczyna się objawiać i wbija czytelnika w fotel.  Chętnie sięgnę po kolejny tom, gdy tylko ukaże się nakładem wydawnictwa Fabryka Słów i wierzę, że nie zawiodę się rozrywką zafundowaną przez Angusa Watsona.

Tytuł: Umrzesz, kiedy umrzesz

Cykl: Na Zachód od Zachodu

Autor: Angus Watson

Wydawnictwo: Fabryka Słów

Ilość stron: 677

Data wydania: 31 października 2018

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *