Pierwszy miesiąc tego roku obfitował w audiobooki i muszę przyznać, że ta forma czytania coraz bardziej mi odpowiada. Na początek roku mogę odznaczyć sześć przeczytanych w różnej formie książek i muszę przyznać, że było zarówno rozrywkowo jak i inspirująco. A co dokładnie wpadło w moje ręce możecie przekonać się w dalszej części wpisu.
- „Powierniczka opowieści” Sally Page wydawnictwo Insignis
Pewne osoby nauczyły się w perfekcyjny sposób słuchać innych ludzi. Co jeśli przy tym utraciły własny głos? Taką powierniczką opowieści do tej pory byłą Jennice sprzątająca domu innych ludzi i znosząca bez sprzeciwu kolejne wybryki swojego męża. Jej życie odmienia się, gdy spotyka pewną bardzo wkurzającą starszą panią. „Powierniczka opowieści” to dojrzała historia, pełna emocji i chwil głębokiego zastanowienia. To jedna z tych książek, które się pochłania.
- „Miłość, szkielet i spaghetti” Marta Obuch wydawnictwo Filia
Opowieść na rozluźnienie, pełna absurdalnych sytuacji. Włoska mafia w Częstochowie, a do tego kobieta, która trafia z deszczu pod rynnę. Marta Obuch serwuje swoim czytelnikom zarówno wątki kryminalno-historyczne, jak i romans połączony z komedią pomyłek. I choć świetnie się bawiłam to tempo akcji oraz nagromadzenie wątków sprawiły, że lektura szybko uleciała mi z pamięci.
- „Harde baśnie” wydawnictwo SQN
Kolejny tom przeróżnych opowiadań autorstwa różnorodnych autorek z Hardej Hordy. Muszę przyznać, że tak rozbieżnego podejścia do tematu baśni nie spodziewałam się. Niektóre opowiadania bardzo wpisują się w mój gust, niektóre mnie zadziwiły, zaś parę nie zapadło w pamięć. Pierwszy tom z pod skrzydeł Hardej Hordy zdecydowanie bardziej chwycił mnie za serce i wyobraźnię.
- „Upierz” Adam Węgłowski wydawnictwo Skarpa Warszawska
Pokręcona i fascynująca lektura. Mieszanka podejrzeń, dziwnych osobowości i jeszcze dziwniejszych zdarzeń. To historia Julii i Romana, którzy żyją z tworzenia gier. Manipulacje, strach, podchody – w końcu ich własna broń sprzysięga się przeciwko nim. Zamknięcie się w domku na mazurskiej wsi bez łączności ze światem miało być idealnym rozwiązaniem sprzyjającym pracy twórczej… jednak okazało się pułapką. Miałam momentami gęsią skórkę…
- „Serce pasowało. Opowieść o polskiej transplantologii” Anna Mateja wydawnictwo Czarne
Bardzo dobrze skonstruowany reportaż. W fascynujący sposób opisana historia (nie tylko) polskiej transplantologii. Bez zbędnego upiększania, z ambitnymi lekarzami i trudnymi wyborami. W ostatnim wpisie szerzej omawiałam tę pozycję i serdecznie zapraszam do lektury. Reportaż pełen ambicji, determinacji i ludzkiej strony medycyny. Zdecydowanie warto sięgnąć po tę pozycję.
- „Incydent” Piotr Borlik wydawnictwo Prószyński i s-ka
Bez wątpienia jeden z polskich autorów, po których sięgam przy okazji premiery każdej książki. Tym razem mamy atak terrorystyczny w jednym z polskich pociągów i zamiatanie sprawy pod dywan. Kto jest umoczony? Czy śmierć tylu osób jest jedynie przykrywką dla innych działań? Muszę przyznać, że nie jestem zbyt dużą fanką sensacji politycznej, ale Borlikowi udało się wybronić. Jest ciekawie, nie wszystkie wątki są sztampowe i końcówka zaskakuje. Zobaczymy jak wypadnie kolejna książka ?