Odświeżająco poetycka


Książki / sobota, 16 listopada, 2024

Niech Was nie zwiedzie słodka kolorystycznie okładka „Melodii mgieł dziennych” Marty Bijan, w tej książce kryje się ocean bólu. Czemu czekałam z lekturą tak długo? Nie chciałam dać się ogarnąć hypowi związanemu z pozycją skierowaną raczej do innej grupy odbiorców niż reprezentowana przeze mnie. Czy młodej autorce i wokalistce udało się mnie zaskoczyć?

Sama historią zawarta w niewielkiej gabarytowo powieści wydaje się stosunkowo prosta. Ekscentryczna niebieskowłosa dziewczyna spotyka w wytwórni muzycznej Es, która przyszła ze swoją pierwszą płytą i to spotkanie odmieni życie obu kobiet. Tylko kiedy nastąpił ten moment, gdy Melodia zaczęła traktować wszystkie pomysły menagerki jak swoje? Kiedy obie kobiety stały się współuzależnione?

W tej powieści jest wiele zdań chwytających za serce, na pograniczy kiczu i poetyckości, ale jednak całość broni się przed wychyleniem z stronę infantylności. Bo w tym wszystkim główną rolę odgrywa ból i sączy się on z każdej kolejnej strony. Mnie to dosłownie pochłonęło i wypluło parę dni później.

Powieść wydaje się dość prosta, ale moim zdaniem dość ciekawie przedstawia parę ważnych zagadnień. Jak wiele z decyzji Es zostało uwarunkowanych utratą jednego z rodziców i bardzo niską samooceną? Czy samookaleczanie nie sprawiło, że pozwalała Melodii dążyć do autodestrukcji? Jest tu tak wiele nierozwiązych problemów psychicznych, że lektura tej ksiażki działa trochę jak terapia wstrząsowa. I myślę, że to właśnie stanowi siłę tej pozycji.

Tylko czemu służą te wszystkie piękne zdania? Jak to w przypadku wszystkich uzależnień… ukryciu mrocznej strony problemu. Przecież większość zapytanych uzależnionych romantyzuje swoje doświadczenia i przedstawia swoje motywacje w pięknych sposób…

Nie dajcie się tylko zwieść… to nie jest kaliber opowiadania o chodzącej katastrofie i uzależnieniu jak u Pilcha, to raczej powieść przeznaczona dla starszej młodzieży, jest tu mniej fizjologii, za to o wiele więcej poetyckości i trochę naiwnej wiary, że wszystko może skończyć się dobrze. Na pewno czytelnik dostaje dużą dawkę smutku, jątrzenia ran i emocji, które odbierają chęci do wybaczania. Można wiele poczuć i przez chwilę wyłączyć racjonalność.

„Melodia mgieł dziennych” była dla mnie jak powiew świeżego powietrza, choć muszę przyznać, że to raczej książka skierowana do kobiecego grona odbiorców. Na pewno warta zatrzymania się i lektury, chociażby dla wyrobienia sobie zdania o tej książce. W sposobie pisania bardzo czuć czym jeszcze zajmuje się autorka, ale tym razem można to policzyć na plus tej powieści. We mnie zostawiła parę cierni po przeczytaniu.

Tytuł: Melodia mgieł dziennych

Autor: Marta Bijan

Wydawnictwo: Mova

Ilość stron: 176

Data wydania: 14 października 2020

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *