Od premiery książki „Głusza” minęło sporo czasu, lecz dopiero teraz udało mi się znaleźć odpowiedni czas na lekturę. A muszę pryznać, że temat nie jest mi obojętny, więc sporo oczekiwałam po lekturze tej pozycji od wydawnictwa Dowody na Istnienie. Anna Goc podeszła do tematu osób głuchych w bardzo obszerny sposób i dzięki dokładnemu wywiadowi udało jej się utworzyć szerokie pole do dyskusji.
Dorastałam w rodzinie z osobami głuchoniemymi, bo tak wtedy określało się takie osoby i lektura „Głuszy” otworzyła mi oczy na wiele spraw. Moja wiedza dotycząca środowiska osób głuchych pochodzi z doświadczeń mojego dzieciństwa, więc muszę przyznać, że niewiele wiem…Pamiętam nabożeństwo pogrzebowe prowadzone w języku migowym i jakieś wyrwane z kontekstu sceny. Tym samym lektura tej książki była dla mnie jak otwarcie drzwi do dawno zapomnianego świata.
Może zacznijmy od podstaw…Dla głuchych przez lata poszukiwano najlepszej metody edukacji i dostasowania do społeczeństwa. Anna Goc prowadzi nas przez różnice pomiędzy metodą oralną (jedyną „słuszną” w pewnym momencie historii edukacji) oraz bardziej dopasowanym do potrzeb głuchych komunikowaniem się za pomocą języka migowego, a mówimy tu zarówno o systemowym języku migowym oraz o polskim języku migowym. Ten pierwszy jest dla wielu osob (dla mnie też) wytworem sztucznym, zmuszającym osoby posługujące się nim do nienaturalnego, trudnego do zrozumienia posługiwania się językiem sztucznie wykreowanym przez naukowców.
Mam wrażenie, że bardzo często opowieści osób zmagających się z głuchotą są historią niezrozumienia i dopasowywania wszystkich na siłę do jednego wzorca. „Głuchych, którym przez lata powtarzano, że cały świat słyszy i mówi, więc jeśli chcą być częścią tego świata, powinni nauczyć się mówić, chociaż nie słyszą.” Dla mnie wiele scen nauki mówienia i rozumienia z ruchu warg było niczym tortury nawet podczas lektury wspomnień takich osób. „Głusi z największym ubytkiem słuchu nie potrafią mówić o metodzie oralnej ze spokojem. Niektórzy uznają praktyki oralistów za przemoc wobec głuchych, niszczenie ich języka i kultury porównywalne z wynaradawianiem mniejszości rdzennych w Australii czy Kanadzie.”
Dla mnie w dużej mierze jest to opowieść o wykluczeniu i o samotności, gdy czytałam wiele z historii zamieszonych w tej książce miałam łzy w oczach. Chyba najgorsze jest odcięcie od możliwości poproszenia o pomoc i wydania z siebie krzyku, gdy znajdujemy się w sytuacji zagrożenia. Gwałty, wykorzystywanie seksualne i agresja… często nie doczekały się wymierzenia kary, bo głucha osoba nie miała jak się bronić i opowiedzieć swojej historii. Brak słów, brak zaufanych osób posługujących się tym samym językiem, mała wrażliwość społeczeństwa na krzywdę osób spychanych na margines to wszystko pokazuje jak wiele jest do poprawy.
Służba zdrowia stanowi inny bardzo obszerny temat wymagający udoskonalenia. Bardzo mnie uderzyło to, że osoby głuche nie mają jak wezwać pomocy… przecież wszystkie linie ratunkowe wymagają rozmowy telefonicznej. Długo zostanie we mnie historia głuchych rodziców, którzy by ratować swoje dziecko musieli pobiec do sąsiadów. I nie chodzi tu tylko o sytuacje zagrożenia życia, ale też proste umówienie się do lekarza i moment samej konsultacji lekarskiej. Te dzieci tłumaczące swoim rodzicom jaką diagnozę postawił specjalista, przekazujące informacje o raku. Na szczęście coraz więcej się zmienia, ale wiele z traumatycznych wspomnień nie jest przepracowywanych.
Wbrew pozorom „Głusza” nie jest tylko o ciężkich doświadczeniach. Choć to zaskakujące łatwiejszy start mają dzieci, które pochodzą z głuchych rodzin. „- Język głuchych dzieci z głuchych rodzin widać po oczach – mówi nauczycielka ze szkoły dla niesłyszących. – I po tym, jak migają. Bez wahania, dumnie. To dzieci z rodzin dynastycznych, w których głuchota sięga kilku pokoleń.” O ile łatwiej kroczyć już znanymi ścieżkami, gdzie dziecko nie czuje się wyalienowane, tylko otoczone miłością i słowami w znanym sobie języku. Bo przecież polski, którym posługują się słyszący to dla nich po prostu język obcy. Kolejny do opanowania.
Ten reportaż wyzwala bardzo wiele uczuć, wokół środowiska niesłyszących narastały przez lata wyzwania, które miały przeróżne konsekwencje. Podczas lektury towarzyszył mi smutek, złość, zwątpienie, ale też radość, że istnieją osoby na które można liczyć i cały czas następują jakieś zmiany. I wiecie co? Polecam „Głuszę” wszystkim! Warto otworzyć oczy, bo może na swojej drodze spotkamy kogoś kto nie może nas usłyszeć.
Tytuł: Głusza
Autor: Anna Goc
Wydawnictwo: Dowody na Istnienie
Ilość stron: 248
Data wydania: 25 października 2022