Zespół Stresu Pourazowego (PTSD) już sam w sobie jest koszmarem, który dotyka cierpiącą osobę, ale też jej najbliższych. Gdy oprzeć fabułę thrillera na kimś, kto prócz tego doświadczył przemocy domowej, to otrzymujemy powieść wciągającą swoją grozą od pierwszej do ostatniej strony.
Kate wraca do rodzinnej miejscowości po śmierci matki, aby zakończyć część spraw i od pierwszych chwil dotkliwie przypomina sobie, czemu nie wracała przez lata do Herne Bay. Ta reporterka wojenna doświadczyła zbyt wiele, zaś kolejne wydarzenia nadwyrężają, i tak słabe psychiczne samopoczucie. Wracają do niej nie tylko koszmary z Aleppo, gdzie konflikt zbrojny i jego niewinne ofiary, zmieniły postrzeganie przez nią rzeczywistości. Kate odkrywa, że jej siostra poszła w ślady ojca i już nawet nie walczy z pogłębiającym się alkoholizmem. Trudno zachować dystans, gdy mąż siostry błaga o pomoc… Czy w obliczu okoliczności ominie ją walka o kolejne życie? Czy wydarzenia pozwolą by zadbała o swoje zdrowie psychiczne? Czy może krzyki, które budzą ją w nocy, to nie tylko imaginacja udręczonego umysłu, ale rzeczywiście pochodzą z domu obok? Problemy piętrzą się w zastraszającym tempie.
Historia naszej głównej bohaterki opowiedziana jest z wielu punktów widzenia, ale najważniejsze informacje uzyskujemy patrząc z perspektywy Kate. Autorka pokazuje nam to napięcie i krwawe obrazy, które wiecznie jej towarzyszą Na ile postrzeganie świata jest podyktowane przez bardzo silne środki nasenne, bez których nie może zagłuszyć stanów lękowym? Czy komukolwiek może zaufać? Czy intuicja jej nie zawiedzie?
Nuala Ellwood dała nam thriller psychologiczny na wysokim poziomie, który porusza ważkie, bardzo bolesne tematy. Stres pourazowy, przemoc w rodzinie, reagowanie na czyjąś krzywdę, wojnę w krajach, gdzie dzieci chciałby być po prostu dziećmi. Autorka trzyma nas w napięciu, niesamowicie porusza czytelnika, skłania do refleksji i mrozi krew w żyłach. Jednocześnie mamy do czynienia z wieloma wręcz poetyckimi fragmentami. Jednym z nich jest: „Morze poniżej mnie głucho łomocze, a odgłos uderzających o brzeg fal przypomina dźwięk niewielkich wybuchów. Bum, przerwa. Bum, przerwa. Zaczynam zdawać sobie sprawę, że ten dźwięk mnie usypia. Sprawia, że czuję się bezpiecznie.” Muszę przyznać, że osoby wychowane nad morzem mogą się w pełni utożsamić z bohaterką w tym momencie. Sugestywnie i na temat.
Podczas lektury zastanawiamy się na ile Kate jest w stanie obiektywnie ocenić sytuacje, w której się znalazła. Wszyscy wokół próbują ją przekonać, że utraciła obiektywizm, który jest tak ważny dla reportera wojennego. Ale ile można znieść nienawiści i przemocy, żeby nie dać się złamać? Po pewnym wydarzeniu, o którego szczegółach dowiadujemy się później, Kate zostaje zatrzymana przez policję i psycholog musi wydać opinię o jej stanie. Czy ktokolwiek będzie w stanie uwierzyć kobiecie, która przeszła tak wiele i od bardzo dawna musi zażywać tabletki nasenne? Doktor Shaw zdaje się próbować wyprowadzić Kate z równowagi, ale warto pamiętać, że najbardziej skuteczne w przypadku osób cierpiących na PTSD jest opowiedzenie, a potem przepracowanie traumatycznych wydarzeń. Jednak o tym, co na prawdę wcześniej miało miejsce i krok po kroku prowadziło do kolejnych wydarzeń, dowiadujemy się najwięcej z dialogów wewnętrznych bohaterki. A to wszystko tylko czubek góry lodowej…
„Kości mojej siostry” to gra na granicy wytrzymałości. Gdy myślimy, że główna bohaterka przeszła już przez największe piekło, to los serwuje jej kolejny cios, potem kolejny… i zaczyna się liczyć tylko to, czy jeszcze potrafi wykrzesać z siebie resztki sił na walkę, którą trzeba zakończyć. Powieść jest debiutem literackim, ale nie jeden autor powinien uczyć się warsztatu od Ellwood.
Tytuł: Kości mojej siostry
Autor: Nuala Ellwood
Wydawnictwo: Czarna Owca
Ilość stron: 412
Data wydania: 28 czerwca 2017